wtorek, 10 września 2013

(Wataha Mroku) Od Demiry

Wstałam późnym rankiem i przeciągnęłam się leniwie na miękkim łóżku. Leżałam tak jeszcze przez chwile i wstałam. Wyszłam z jaskini by zaczerpnąć świeżego powietrza i zmieniłam się w wilka z zamiarem wykąpania się po tym jak wczoraj tego nie zrobiłam przez spotkanie z Auroxem. Kiedy tylko o nim pomyślałam przeszedł mnie przyjemny dreszcz
~ Co się ze mną dzieje? ~ pomyślałam marszcząc brwi i ruszyłam nad Wodospad Żywiołów
Po dotarciu wskoczyłam jako wilk do wody nurkując w wodzie by dobrze obmyć sierść. Wyszłam z wody i energicznie otrzepałam się z wody. Poszłam się przejść i przez przypadek zawędrowałam na tereny ognia. Nie rozumiałam o co chodzi. Przez całą drogę nawet nie myślałam gdzie idę pozwalając łapą ponieść mnie tam gdzie chcą. Już miałam zawrócić kiedy zobaczyłam leżącą na na trawie Nammine która podziwiała chmury. Stałam tak patrząc na nią i nagle coś mnie tknęło by ja przeprosić.
~ Cóż... czas na małą lekcję pokory ~ powiedziałam do siebie w myślach
Podeszłam do niej, a ona się do mnie odwróciła wstając
- Przepraszam że wtargnęłam na terytorium twojej watahy ale coś mnie tu pchnęło i zobaczyłam Ciebie - powiedziałam starając utrzymać się uprzejmy ton głosu
- Nic nie szkodzi. Jestem Nammina. A ty? - spytała z uśmiechem
- Jestem Demira ale myślę że pamiętasz mnie z mojego poprzedniego życia - odparłam patrząc na nią i czekając na jej reakcje
- Jakiego drugiego życia? - spojrzała na mnie zmieszana
- Nie pamiętasz? To ja Yuki - na te słowa wadera gwałtownie się cofnęła
- Co? Jak to? Ty przecież zostałaś zabita - patrzyła na mnie wstrząśnięta
- Tak ale narodziłam się ponownie. Nie chce mi się tego tłumaczyć. Przyszłam tylko w jednej sprawie - oznajmiłam podchodząc bliżej
- Żeby... mnie zabić? - spytała znowu się cofając
- Nie. Żeby Cię przeprosić - odparłam
Nammina spojrzała na mnie ze zdziwieniem
- Dlaczego? - spytała podchodząc kilka kroków bliżej
- Nie wiem. Tak po prostu - powiedziałam i się odwróciłam - Mam nadzieje że je przyjmujesz - krzyknęłam idąc już przez las
Nie usłyszałam odpowiedzi ale nie zwróciłam na to uwagi. Poszłam nazbierać jagody bo w końcu samym jeleniem żywić się nie będę. Po nazbieraniu pokaźnej ilości jagód zaniosłam je do groty i tak jak mięso wsadziłam je do chłodni. Postanowiłam upolować też kilka zająców może dzików ale tym razem gdzieś bliżej. Kto wie może trafię na jakieś większe zwierzęta... Ostatecznie udało mi się upolować 6 zająców, 2 dziki średniej wielkości ale nie trafiłam na żadne jelenie ani nić w tym stylu
~ No trudno może innym razem bardziej mi się poszczęści ~ i zmieniłam się w człowieka biorąc do ręki zające.
Zaczęłam iść tocząc nogami dziki aż naglę poczułam dreszcz usłyszałam czyjś cichy głos:
- Może Ci pomóc? - spytał się ktoś, a kiedy się odwróciłam zobaczyłam Auroxa.
- Bardzo byś mi pomógł - odparłam z uśmiechem
Aurox odwzajemnił uśmiech i podniósł z ziemi dziki kładąc je sobie na barkach. Szliśmy w milczeniu i za każdym razem gdy na niego zerkałam przyłapywałam go na tym że mi się przygląda. Tuż przy jaskini go zatrzymałam. Było tam kilka wilków i nie chciałam żeby go zobaczyli no bo... jednak była niedawno wojna... i niestety ogień i mrok nie walczyły po jednej stronie.
- Dzięki za pomoc - powiedziałam odbierając mu dziki
- Poradzisz sobie? Mogę Ci przecież je zanieść do groty - spojrzała na mnie pytająco
- Nie nie trzeba. I jeszcze raz wielkie dzięki - odpowiedziałam z uśmiechem i ruszyłam do jaskini lekko uginając się pod ciężarem dzików.
Usłyszałam za sobą ciche westchnięcie ale nie zwróciłam na nie uwagi. Z zającami i dzikami zrobiłam to samo co z jeleniem i upchnęłam je do chłodni ówcześnie wyjmując jagody by ich nie rozgnieść na papkę i włożyłam je z powrotem. Zapasy dalej były za małe ale tak bardzo nie chciało mi się iść polować... Podeszłam do regałów z bronią i zaczęłam się przyglądać wszystkiemu po kolei. Były tam najróżniejsze miecze nawet katana, a także kilka łuków o różnych rozmiarach oraz ku mojemu zaskoczeniu także pistolety. Każdy był innych ale wszystkie wydawały się dobre. Na niższych półkach leżały też topory, maczugi i tym podobne bronie. Koło każdego łuku wisiała też kołczan pełen strzał. Ciekawiło mnie skąd wzięła tyle broni. Wzięłam trochę mięsa z chłodni i po jego zjedzeniu wyszłam na dwór i usiadłam przed jaskinią.
- Co powiesz na trening? - usłyszałam głos Meyrin za plecami
- Bardzo chętnie i tak nic nie mam do roboty - odparłam wstając i idąc za nią
Trening minął nam szybko i w ciszy. Starałam się jak mogłam ale i tak i za każdym razem lądowałam z jej mieczem na gardle lub przed nosem. Wróciłyśmy o zmierzchu.
- Dziękuje że chce Ci się mnie trenować - powiedziałam patrząc jak wchodzi do swojej groty
- Nie ma za co. Dobranoc - odparła tylko cicho i już jej nie widziałam
Byłam zbyt zmęczona by zastanawiać się co co z nią jest wiec po prostu powiedziałam do niej dobranoc i położyłam się na łóżku i od razu zasnełam



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz