Chodziłam po terenach mojej nowej watahy. Było by lepiej, gdyby
wszystkie wilki w końcu odwróciły ode mnie wzrok. Jak ja tego nie
lubiłam!
- Hej! - usłyszałam nagle. Wytrząsnowszy się z zamyślenia ujrzałam przed sobą żółtą waderę - Alfę - Namminę.
- Czee... Cześć - powiedziałam, tuląc uszy
- Czemu jesteś taka tchórzliwa? Ja ci nic nie zrobię! - uśmiechnęła się, jednak ja nadal się nie rozluźniłam.
- Jesteś Esariye, nie? Dziwne imię... - tym lekko mnie uraziła, a nawet
zdenerwowała - Mogę ci mówić.. Hmm... Esa? - teraz byłam wściekła.
Nienawidziłam wszelakich skrótów od mojego imienia. Jeżeli przeszkadzało
jej to, że mam oryginalne imię...
"No pięknie" pomyślałam, zmieniając oblicze i wygląd
- Esa? - spytała przerażona, kiedy stanęłam jako popielata wadera.
- Nie mów tak do mnie! - krzyknęłam. Na szczęście moja delikatna,
prawdziwa ja okiełznała tą złą i odbiegłyśmy - dobra ja i wredna ja.
Po chwili usłyszałam za sobą ciche uderzanie czyichś łap. Obliczyłam, że
wilk znajduje się ode mnie jakieś półtora kilometra stąd.
<Ktoś chce?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz