wtorek, 17 września 2013

(Wataha Mroku) od Meyrin

Siedziałam, wśród bieli na siedzeniu od drewnianej huśtawki, które oplatały jakieś kwiaty. Wokół mnie był ogród, ale najbardziej dziwne było to, że odnosiłam wrażenie, iż niebo nie powinno być białe, a nie niebieskie. Siedziałam tutaj już od paru godzin i kilka razy natknęłam się na inną kobietę z którą mi się przyjemnie gawędziło.
Jednak nie tylko to się nie zgadzało...
Kim ja byłam i jak się tutaj znalazłam?
Wydawało mi się to bardzo ważne, lecz równie mocno niedostępne.
 - Wciąż tu jesteś? - Usłyszałam zdziwiony głos tej kobiety.
Odwróciłam się zaskoczona.
 - Co masz przez to na myśli? - Spytałam. - Kim ty jesteś? - Zdałam sobie sprawę, że wcześniej się o to w ogóle jej nie zapytałam. - Co ja tutaj robię? Dlaczego nie powinno mnie według ciebie tutaj być? Kim...
Uciszyła mnie ruchem ręki.
 - Za dużo pytań - uśmiechnęła się.
W przeciwieństwie do całego otoczenie, podobnie jak ja wydzielała jakąś ciemność.
 - Nie sądziłam, że tak wyobrazisz sobie życie po śmierci - rozejrzała się. - Trochę tu świetliście.
 - A to źle? - Zdziwiłam się. - Ale twierdzisz, że nie powinno tutaj mnie być? Dlaczego jeszcze jestem?
 - Kolejne pytanie - westchnęła teatralnie. - Jeśli chcesz wiedzieć, to w prawdziwym świecie leżysz w śpiączce.
Machnęła ręką i przed nami pojawiło się lustro, potem zafalowało i pękło, a po chwili ujrzałam tam jakąś jaskinię i... Siebie?
 - Hmm... Dlaczego nic nie pamiętam? - Zapytałam.
 - Bo to miejsce, choć jest z tobą związane - powiedziała. - To, wciąż tam żyjesz i tam są twoje wspomnienia, podobnie jak ciało.
 - Jestem duchem? - Próbowałam wyciągnąć coś zrozumiałego z tych wypowiedzi.
Kiwnęła głową.
 - Ale dziwi mnie, że tam już nie wróciłaś - powiedziała. - Co prawda w twoim ciele było ponad 5 razy mniej krwi, niż wynosi granica życia i śmierci, ale już powinno być wszystko dobrze. Może twoje ciało ciebie odrzuca?
 - Odrzuca? - Właśnie wydawało mi się, że zaczynałam coś rozumieć, a tu kolejna zagadka.
 - Wiesz. uzyskałaś więcej mocy - powiedziała. - Zarówno poprzez przebywanie tu, jak i w tamtym pałacu.
 - Pałacu?
 - Nieważne - westchnęła. - Niedługo sobie przypomnisz. - Mam dla ciebie ostatni dar.
 - Jaki? - Zainteresowałam się.
Podała mi krzyżyk.
 - Radę - powiedziała. - I zwracam ci coś, co powinno ci pomóc.
 - Dostałaś go jakiś czas temu - wyjaśniła, widząc moje pytające spojrzenie. - Są w nim zapieczętowane twoje moce, ale także z nawiązką. I...
Chwyciła moją rękę, na której była jakaś bransoleta. Po jej dotknięciu rozpadła się na malutkie części, a one nim dotknęły podłoża wyparowały.
 - To powinno być lepsze - nasunęła mi na rękę niebieską bransoletę z złotymi ornamentami.
 - Dziękuję za to wszystko - powiedziałam.
 - Nic nie ma bez zapłaty - odpowiedziała, wciąż uśmiechnięta.
 - Zapłaty?
Kiwnęła głową.
 - Chciałabym, żebyś zachowała to w tajemnicy, nasza spotkanie - odparła. - Zwykle nie wtrącam się w wasze sprawy.
 - Nie chcesz jeszcze czegoś? - Zapytałam się. - W końcu dosyć dużo mi dałaś...
 - Jak dają to bierz, jak biją to uciekaj - usłyszałam lekką drwinę w jej głosie, ale jednocześnie pokazała mi, że nie zamierza mnie obrazić. - Skoro już spytałaś, to usłyszałam raz twój śpiew z harfą, mogłabym ją zachować? W końcu za karę siedzę tutaj samotna cały czas. Może muzyka umili mi ten czas. W końcu mogę spotkać kogoś raz na 1000 lat i zawsze ta osoba zostanie moim przyjacielem, bądź przyjaciółką, ale... Nigdy nie wyląduje tutaj ponownie, a zarazem nie może zostawić swojego świata, podobnie jak ja tej wyspy.
 - Kim ty jesteś? - Zapytałam.
 - Byłam dosyć słynna dawniej - uśmiechnęła się. - Ale boginią nie jestem. Do zobaczenia!
 - Jak brzmi twoje imię? - Zapytałam.
 - Tajemnica - puściła mi oczko.
Wszystko się rozwiało, a ja otworzyłam oczy. Byłam dokładnie w tym miejscu, co ujrzałam w wizji. To była jaskinia wody...
Ale co ja tu robiłam?
Jak na odpowiedź zalały mnie wspomnienia z ostatniego okresu pobytu w tym przeklętym pałacu.
 - Och... Obudziłaś się. Myślałem, że wilki Mroku niedługo wezmą tą jaskinię pod okupację, dopóki się nie obudzisz - powiedział, jakiś męski głos.
Odwróciłam się, bo jeszcze go nie znałam.
 - Jestem Alastair - przedstawił się.
 - A ja Meyrin - odpowiedziałam, chociaż domyślałam się, że już pewnie zdążył poznać moje imię. - Dziękuję za udzieloną pomoc, jednak muszę już iść, mam nadzieję, że nie sprawiłam wam zbyt dużego kłopotu.
 - Jesteś pewna? - Usłyszałam głos wadery o niebieskim futrze. - Dopiero co się ocknęłaś i gdzie się nabawiłaś takich ran?
 - Długa historia - powiedziałam uśmiechając się słabo. - Miałam pecha dosyć dużego.
Podniosłam się z posłania.
 - Jeszcze raz dziękuję za pomoc - powiedziałam. - Do zobaczenia w przyszłości.
Wyszłam z jaskini i odniosłam dziwne wrażenie, jakby było coś nie tak. Nagle zauważyłam, że miałam zaciśniętą prawą rękę, więc ją rozluźniłam. Była na niej tamta niebiesko-złota bransoleta. Nie wiedziałam do czego służy, ale i tak wyszeptałam cicho:
 - Dziękuję.
Zamachałam skrzydłami i lekko się chwiejąc poleciałam w stronę jaskini mroku. Odruchowo zanim o tym pomyślałam zrobiłam się niewidzialna. Teraz chciałam mieć tylko spokój i odpocząć u siebie.
Weszłam do jaskini i prawie nie zwracając uwagi na otoczenie cicho dotarłam do mojej groty i się do niej wślizgnęłam. Nie zmieniło się tam prawie nic, oprócz kurzu, który przybył.
Skrzywiłam się lekko, ale na dzisiaj postanowiłam dać sobie z tym spokój.
Rzuciłam się na pościel łóżka.
Jeszcze tylko muszę podziękować tym, którzy mnie uratowali i mogę zapomnieć o tamtym przeklętym miejscu.
Chwyciłam łańcuszek z krzyżykiem i się mu przyjrzałam.
Prosty i ciężki, bez szczególnych zdobień, ale zarazem elegancki.
Samą siłą woli dźwignęłam się z łoża i podeszłam do szafki z ubraniami, a potem wyjęła strój, który pełnił funkcje piżamy i ręcznik.
Zeszłam do mojej prywatnej groty i rzuciłam to na grunt, a następnie szybko się wyczyściłam w źródle, a potem ubrana już wróciłam na górę i położyłam się spać.
Miałam dziwny sen...
Ujrzałam w nim moją starą przyjaciółkę. Dawno o niej nie myślałam. Może dlatego, że jej usposobienie mnie przerażało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz